Marszałkowie Sejmu III RP – in memoriam
Wiesław Chrzanowski, Józef Oleksy, Maciej Płażyński, Mikołaj Kozakiewicz – to Marszałkowie Sejmu III RP, którzy zakończyli swoją ziemską służbę państwu. Przeżywamy teraz szczególny czas, w którym po raz kolejny pochylamy się nad sensem śmierci oraz przemijaniem ludzkiego życia. Przywołajmy zatem z tej okazji pamięć zmarłych Marszałków Sejmu kierujących pracami tej instytucji po 1989 r. Zobaczmy jak wspominali ich ci, którzy mieli okazję z nimi współpracować lub ich drogi kiedyś się spotkały.
Zmarłego 9 stycznia 2015 r. Józefa Oleksego, który przewodniczył pracom Sejmu w latach 1993 – 1995 i 2004 – 2005, wspominał m.in. były Marszałek Sejmu Radosław Sikorski. – Swoją wiedzą i doświadczeniem dobrze służył Polsce. Swoim uporem i pracowitością przekonywał nas, że nie ma spraw nie do załatwienia, a serdecznością i pogodą potrafił zjednywać nas wszystkich. Zyskał zaufanie i szacunek nie tylko swoich wyborców – podkreślał polityk. Były parlamentarzysta prof. Ryszard Bugaj wskazywał na autentyczną otwartość Józefa Oleksego na kontakty z osobami z różnych stron sceny politycznej. – Był czas konfliktów i nigdy nie dostrzegłem, by on te konflikty, które dotyczyły spraw publicznych, politycznych, przekładał na osobiste niechęci, by to go hamowało w kontaktach albo usposabiało do zachowań retorsyjnych – zaznaczał prof. Bugaj.
Wiesław Chrzanowski, Marszałek Sejmu w latach 1991 – 1993, zmarł 29 kwietnia 2012 r. Tak o jego zaangażowaniu w tworzenie dobrego prawa mówił były Marszałek Józef Zych: – Spędzaliśmy całe godziny na rozmowach o projektach, dyskutowaliśmy o rozwiązaniach legislacyjnych, merytorycznych. To była taka nić porozumienia, nigdy na zewnątrz nie mówiliśmy, że to była przyjaźń, ale na pewno bezwzględne wzajemne zaufanie. Jak zaznaczał, mimo przynależności do różnych formacji politycznych mieli wspólne cele. – Dużo rozmawialiśmy o budowie zrębów demokracji i prawa – wspominał Józef Zych. Na patriotyzm Wiesława Chrzanowskiego i kierowanie się przez niego nauką Kościoła zwracał uwagę eurodeputowany Ryszard Czarnecki. – Chciałem podziękować mu za to, czego nauczył mnie i całe pokolenie polskiej inteligencji, która odwoływała się do ideałów narodowych, niepodległościowych i tych wynikających z chrześcijańskiego dziedzictwa Polski – mówił Czarnecki.
Maciej Płażyński, Marszałek Sejmu 1997 – 2001, zginął tragicznie w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r. O znajdowaniu porozumienia dzięki szczerej i uczciwej współpracy ze zmarłym mówił były Marszałek Sejmu Marek Borowski. – Tam, gdzie była różnica poglądów, to jasno stawialiśmy sprawę, tam gdzie można się było porozumieć dążyliśmy do porozumienia, a w sprawach dotyczących Polaków za granicą w ogóle nie było problemów politycznych, dlatego, że to jest sprawa zupełnie ponadpartyjna – opowiadał Marek Borowski. Abp Sławoj Leszek Głódź podkreślał, że Maciej Płażyński był „człowiekiem wspólnot”. – Wydaje się, że to nic oryginalnego. Każdy z nas jest przecież członkiem takiej lub innej wspólnoty. W niej się realizuje, pośród niej żyje. Ale Ty wyrastałeś ponad te kręgi ludzkich wspólnot, w których się obracałeś. Tworzyłeś ich koloryt. Pracowałeś dla ich dobra – mówił o Macieju Płażyńskim metropolita gdański.
Pierwszym Marszałkiem Sejmu po 1989 r. był kierujący tzw. Sejmem kontraktowym Mikołaj Kozakiewicz, który odszedł 22 listopada 1998 r. – Bez wątpienia w okresie przejściowym, będąc marszałkiem Sejmu, odegrał bardzo pozytywną rolę i ma niewątpliwe zasługi dla wolnej Polski – powiedział o Kozakiewiczu były Prezydent Lech Wałęsa. Janusz Piechociński podkreślał rolę zmarłego dla formacji ludowców w czasie, gdy przekształcała się z ZSL w PSL: – Biła od niego aura niezwykłego doświadczenia, dystansu, ale także życzliwości dla młodych działaczy, którzy później nadawali ton w PSL.