Rzecznik rządu tłumaczy, że nie można wyróżniać kredytobiorców, którzy zaciągnęli zobowiązania we frankach
Iwona Sulik w TVP Info mówiła, że nie będzie pomocy z budżetu państwa dla tzw. frankowiczów. Jednak osoby, które zaciągnęły kredyty w szwajcarskich walucie nie będą same ponosiły kosztów wysokiego kursu franka, ponieważ banki mają uwzględniać ujemna stopę procentową.
– Zostały podjęte określone działania, we wtorek odbyło się posiedzenie KNF – jak się okazuje na tyle skutecznie, że banki może zrewidują dotychczasowe postępowania, a więc będzie to obciążenie dotyczyło nie tylko kredytobiorców, ale także banków – powiedziała w TVP Info rzeczniczka rządu Iwona Sulik, komentując sytuację osób, które wzięły kredyty we frankach. Dodała także, że zadłużeni we franku szwajcarskim nie mogą liczyć na pomoc publiczną, ponieważ byłoby to nierówne traktowanie względem posiadaczy kredytów w innych walutach. – Banki doszły do wniosku, że jednak będą uwzględniać ujemną stopę procentową. Poza tym, tutaj nie ma żadnej pomocy publicznej. Tutaj nie wchodzą w grę jakiekolwiek środki z budżetu państwa. Wtedy można by mówić o tym, że nierówno są traktowani ci, którzy mają kredyt we frankach i ci, którzy wzięli kredyty złotówkowe – argumentowała rzecznik rządu.
Po tym jak Bank Centralny Szwajcarii (SNB) ogłosił, że nie będzie dłużej bronił franka i uwalnia jego kurs, pojawiła się panika na rynkach. Wcześniej SNB utrzymywał tzw. sztywny kurs dzięki czemu euro nie mogło kosztować mniej niż 1,2 franka. Ponadto SNB obniżył stopę procentową do -0,75 proc.
Reakcją premier Ewy Kopacz na sytuację na rynku walutowym była prośba do przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka i prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Adama Jassera o zbadanie działań podejmowanych przez banki w kontekście kursu franka.