Minister pracy zaprzecza, że to rząd stoi za zwolnieniami związkowców
Po tym jak zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej zdecydował o zwolnieniu 10 związkowców za styczniowy strajk w kopalni Budryk, pojawiły się przypuszczenia o zaangażowaniu strony rządowej w tę decyzję. Minister pracy i polityki społecznej zaprzeczył, że rząd planował zwolnienia związkowców w spółkach węglowych.
Doniesienia o zwolnieniu dziewięciu liderów związkowych za styczniowy strajk w kopalni Budryk, którą podjął zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej były powodem rozpoczęcia akcji protestacyjnej. Zarząd spółki argumentuje, że był to nielegalny strajk, który narażał pracowników na niebezpieczeństwo. Natomiast związkowcy uważają, że był to solidarnościowy protest towarzyszący akcji górników z Kompanii Węglowej.
– Jastrzębska Spółka Węglowa jest spółką notowaną na giełdzie, gdzie są akcjonariusze, zarząd i rada nadzorcza. Naturalnym jest, gdy dochodzi do sporu między pracodawcą i pracownikiem, żeby o tym sporze rozmawiać – mówił Władysław Kosiniak – Kamysz w programie „Gość poranka” w TVP Info. – Bardzo ważny jest udział przedstawicieli skarbu państwa w radzie nadzorczej, która powinna rozmawiać ze związkowcami – dodał. Minister pracy nie chciał jednak skomentować informacji o rzekomym poparciu Ewy Kopacz wobec prezesa JSW. – Prezes jest wybrany przez zarząd swojej spółki i ma mandat rady nadzorczej do rozmów z pracownikami – stwierdził Kosiniak – Kamysz. Jednocześnie zaprzeczył, że rząd planował zwolnienia związkowców w spółkach węglowych. – Nie słyszałem też o żadnych konsultacjach z rządem w tej sprawie – powiedział szef resortu pracy.