Premier przekonuje, że Polska ma mocną pozycję w UE
W programie „Dziś wieczorem” w TVP Info Ewa Kopacz podkreśliła, że polski głos jest słyszalny na Radzie Europejskiej. Szefowa rządu zwróciła również uwagę, że dyskusja dotyczącą uchodźców, która odbywa się w Europie i w Polsce sprzyja wzmacnianiu pozycji Putina, który może zaoferować pomoc w załagodzeniu sytuacji w Syrii w zamian za jedność Ukrainy.
Premier pytana o to, czy Zachód może pójść na ugodę z Rosją w sprawie Ukrainy w zamian za propozycję pomocy w Syrii, odpowiedziała, że według niej taka opcja nie jest brana pod uwagę. – Nie wierzę w to, że Unia Europejska byłaby w stanie przehandlować Ukrainę, mówiąc krótko i brzydko – stwierdziła. Dodała przy tym, że obecna dyskusja o uchodźcach i imigrantach, która toczy się w Europie i w Polsce sprzyja prezydentowi Rosji, który może ją wykorzystać aby pokazać jak wiele od niego zależy w Syrii. – Będzie próbował pokazywać, że jeśli ktokolwiek po stronie Unii by się zdecydował ustąpić w sprawie Ukrainy, to on powie, że może my załagodzimy coś w Syrii i uchodźcy nie będą napływać do Europy – powiedziała Kopacz. Dlatego tak istotne było jednolite stanowisko zarówno Europy jak i Polski wobec uchodźców. – Ważne było żeby Polska nie stała się krajem, który doprowadziłby do trwałych podziałów w Unii Europejskiej. Dzisiaj nie możemy być wyizolowani z Unii, a z drugiej strony mieć za plecami po wschodniej stronie tych, którzy nam dobrze nie życzą – przekonywała szefowa rządu.
W wywiadzie premier wskazywała także, że nasz kraj ma mocną i ustabilizowaną pozycję w Unii Europejskiej, a nasz głos na Radach jest słyszany. – Niekiedy to jest mocny głos – zaznaczyła. Potwierdzeniem tych słów ma być fakt, że to dzięki Polsce wyznaczono termin, tworzenia tzw. hot spotów, w których imigranci ekonomiczni będą odróżniani od uchodźców. – Nasz głos bardzo mocny, spowodował, że każdy wie, co ma robić, jak ma robić i w jakim terminie ma robić – powiedziała Kopacz. Dodała również, że zarówno Europy, jak i Polski nie stać na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych. – Musimy być solidarni w sposób rozsądny – stwierdziła.