Ulicami Warszawy przeszedł kolejny marsz w rocznicę wprowadzenie stanu wojennego, jednak postulaty pojawiające się podczas demonstracji odnosiły się do współczesnych wydarzeń. Organizatorem marszu jest Prawo i Sprawiedliwość.

Przemarsz rozpoczął się od pl. Trzech Krzyży, następnie jego uczestnicy przeszli Alejami Ujazdowskimi pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego przy Belwederze. W demonstracji wzięli udział politycy PiS oraz byli opozycjoniści Andrzej i Joanna Gwiazdowie. Zgodnie z deklaracją partii Jarosława Kaczyńskiego marsz miał zwrócić uwagę na niesprawiedliwość społeczną w Polsce oraz być wyrazem solidarności z Ukrainą. Uczestnicy nieśli ze sobą  biało – czerwone oraz ukraińskie flagi. Wśród okrzyków demonstrujących pojawiło się hasło „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę.” Na transparentach widniały napisy „13 grudnia i 4 czerwca rocznicami hańby i zdrady ojczyzny”, „To był zamach” oraz „Dość chronienia PRL – owskich zbrodniarzy i morderców.” – Musimy być wolnym narodem, to jest nasze prawo, ale wolność to jest także nasz obowiązek  – mówił do zgromadzonych Jarosław Kaczyński na zakończenie Marszu Wolności, Solidarności i Niepodległości. Jego zdaniem we współczesnej Polsce dominuje korupcja, nepotyzm i kolesiostwo. – Bez solidarności nie ma wspólnoty, nie ma przede wszystkim wspólnoty narodowej, Polski. A przecież przyszliśmy tutaj dla Polski, nie dla innych powodów, ale dla Polski właśnie – stwierdził prezes PiS przemawiając przed Belwederem. W jego wystąpieniu dominowały sprawy aktualne. Kaczyński mówił o odbieraniu pracownikom ich podstawowych praw, o umowach śmieciowych i zbyt niskich płacach nie mających uzasadnienia w zamożności społeczeństwa. Lider PiS stwierdził również, że obecnie nie ma ochrony pracy, a ogromna część rodzin wielodzietnych żyje w  nędzy. Dostało się również służbie zdrowia, która nie zapewnia obywatelom należytej pomocy.

PIS