Szef MSWiA nie ma sobie nic do zarzucenia w związku z dymisją komendanta policji
Były już szef policji Zbigniew Maj powołany na wniosek Mariusza Błaszczaka, niezbyt długo piastował to stanowisko. W programie „Gość poranka” minister spraw wewnętrznych stwierdził, że w związku z dymisją szefa policji nie doszło do jakikolwiek zagrożenia dla Polski ani Polaków, a sytuacja jest pod kontrolą.
Polityk PiS nie przejmuje się żądaniami opozycji, która domaga się jego dymisji. – To wilcze prawo opozycji, żeby grzmieć, żeby atakować – powiedział minister.
Nie czuje się również odpowiedzialny za brak wcześniejszej reakcji na doniesienia, że nazwisko Maja pojawia się w dokumentach prokuratorskich. Według niego winna jest jego poprzedniczka, minister Teresa Piotrowska. – Co pani minister Piotrowska zrobiła z tymi informacjami? Schowała do szuflady. (…) Trzeba przypomnieć, że inspektor Maj był zastępcą szefa Centralnego Biura Śledczego za czasów rządów koalicji PO-PSL, był zastępcą komendanta pomorskiej policji za czasów rządów koalicji PO-PSL. Wtedy z jednej strony go nagradzano, z drugiej jakieś haki na niego trzymano – powiedział Błaszczak.
W ocenie szefa MSWiA Zbigniew Maj zachował się honorowo, podając się do dymisji. – Moim zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo obywateli. Kiedy doszło do sytuacji, że mieliśmy konflikt między Biurem Spraw Wewnętrznych Policji, a Komendantem Głównym Policji, ten konflikt należało przeciąć. Ja ten konflikt przeciąłem – stwierdził. – Sprawa musi być wyjaśniona, ale to jest kolejny argument za tym, że minister spraw wewnętrznych powinien mieć narzędzia do tego, żeby mieć wiedzę na temat sytuacji w Policji, stąd przeniesienie Biura do ministerstwa – powiedział Błaszczak. Jednocześnie przekonywał, że takie rozwiązanie będzie korzystne dla obywateli. Projekt odpowiednich regulacji ma być gotowy za kilka tygodni.