Duda mówił w Waszyngtonie o wzmocnieniu NATO oraz rosyjskiej agresji wobec Ukrainy
Prezydent podczas spotkania z dziennikarzami w National Press Club nawiązując do zajęcia Krymu przez Rosjan stwierdził, że pierwszy raz po II wojnie światowej doszło w Europie do przesunięcia granic siłą. Według niego w związku z takimi działaniami istnieje poważna obawa, że czas spokoju w naszej części Europy się skończył.
– Jeśli mamy mówić o tym, że NATO żyje, to NATO musi reagować na to, co się dzieje – mówił Duda podczas spotkania w National Press Club. Prezydent dodał, że ma na myśli głównie wojnę na Ukrainie. W związku z czym, według niego, musi dojść do zwiększenia militarnej obecności Sojuszu w naszym regionie. – Chcemy faktycznej obecności wojskowej NATO, by żołnierze przebywali na stałe w Europie Środkowej i Wschodniej – powiedział Duda.
Prezydent zwrócił także uwagę na bezprecedensowe zachowanie Rosji, która anektowała Krym oraz wspiera separatystów na Ukrainie. W jego ocenie, nie można w tej sytuacji być pobłażliwym wobec Rosji. – Europa absolutnie nie może zgodzić się na złagodzenie sankcji wobec Rosji, to by oznaczało akceptację dla agresywnej polityki. (…) w stosunkach z Rosją powinniśmy domagać się powrotu do relacji geopolitycznych sprzed aneksji Krymu; to oznacza wycofanie się Rosji z Krymu – stwierdził. – Polska chce mieć jak najlepsze relacje ze wszystkimi swoimi sąsiadami. (…) Polska, jak i cała Europa, nie chce izolacji Rosji, nie chcemy powrotu zimnej wojny – przekonywał Duda.