Szef MZ chce uprościć mechanizm zatrudniania lekarzy ze Wschodu
Konstanty Radziwiłł w TVP1 stwierdził, że otwarcie się na lekarzy ze Wschodu będzie służyć obopólnym interesom. W tym kontekście wymienił medyków m.in. z Ukrainy i Białorusi.
Minister Zdrowia w programie „Kwadrans polityczny” w TVP1 nawiązując do sytuacji w służbie zdrowia mówił o potrzebie zatrudnienia większej liczby lekarzy. – Młodzi lekarze to wielkie dobro narodowe i oczywiście po pierwsze potrzeba więcej lekarzy i proszę zwrócić uwagę, że my robimy coś w tym zakresie, robimy coś konkretnego; w (…) tej chwili, rozpoczyna studia w tym roku o 1,5 tys. osób więcej na wydziałach lekarskich – poinformował Radziwiłł.
Według ministra, Polska powinna w większym stopniu otworzyć się na lekarzy ze Wschodu. W tym kontekście wymienił m.in. Ukrainę i Białoruś, gdzie często mieszkają lekarze polskiego pochodzenia. – Dzisiaj jest specjalny mechanizm, ale on jest bardzo skomplikowany i wydaje się, że zbyt skomplikowany. Zwłaszcza, że często dotyczy osób pochodzenia polskiego, bo mówimy przede wszystkim o takich krajach, jak Ukraina, Białoruś, inne kraje byłego Związku Sowieckiego i wydaje się, że otwarcie się na lekarzy stamtąd, będzie służyć jakby obopólnym interesom – stwierdził Radziwiłł. Jednocześnie zastrzegł, że odbywałoby się to – bardzo ostrożnie, patrząc na to przede wszystkim pod względem bezpieczeństwa pacjentów. (…) To muszą być lekarze rzeczywiście najwyższej próby i jeżeli jakiekolwiek poluzowanie przepisów w tym zakresie nastąpi, a myślę że tak, to ono musi zapewnić bezpieczeństwo polskim pacjentom, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Ale to jest naturalne źródło. Polska, jak inne kraje, otwiera swoje granice dla tych, którzy chcą tutaj ciężko pracować i przyczyniać się do naszego wspólnego dobra – mówił Radziwiłł.
W ubiegłym tygodniu resort zdrowia poinformował, że analizuje rozwiązania prawne innych państw dotyczące dopuszczania cudzoziemców do wykonywania zawodu lekarza. Zastrzegł jednak, że prace w tym zakresie trwają od dłuższego czasu i nie mają związku ze strajkiem rezydentów.