Marszałek Sejmu przed Zgromadzeniem Narodowym i Szczytem Parlamentarnym: „Polskość to demokracja i wolność”
– Polska jest jednym z państw, w skali światowej, w którym parlamentaryzm rozwinął się stosunkowo wcześnie i stał się cechą systemu politycznego. W Piotrkowie 9 października 1468 r. po raz pierwszy zebrał się dwuizbowy sejm walny Królestwa Polskiego. Posłowie ziemscy reprezentowali zróżnicowany etnicznie, wyznaniowo i kulturowo naród polityczny, współdecydujący z monarchami o losach państwa i wszystkich jego mieszkańców – mówi przed uroczystościami zaplanowanymi na czwartek i piątek marszałek Sejmu Marek Kuchciński.
Marszałek Kuchciński zwraca uwagę, że parlamentaryzm w Polsce nie rozpoczął się w 1989 r., a Polska wcale nie jest „młodą demokracją”. – Demokracja i wolność stały się nieodłącznymi cechami polskości i naszej kultury politycznej, a w wyniku unii polsko-litewskich ten model kultury politycznej został przeniesiony do Wielkiego Księstwa Litewskiego, obejmującego wtedy także ziemie ruskie. Król Stefan Batory utworzył również parlament dla Żydów w postaci Sejmu Czterech Ziem. W tym samym czasie rozkwitał parlamentaryzm w Siedmiogrodzie, można więc stwierdzić, że ten typ ustroju ogarnął całą Europę Środkową, która zaczęła się odróżniać od Europy Zachodniej i Wschodniej. To właśnie wtedy część środkowa naszego kontynentu słynęła z tolerancji, rozkwitu gospodarczego oraz kultury materialnej i duchowej – opisuje Marek Kuchciński.
– Polski parlamentaryzm był wyrazem wzięcia współodpowiedzialności za funkcjonowanie państwa przez jego obywateli – przez stany szlachecki, duchowny i mieszczański. Dwuizbowa (senat i izba poselska) struktura sejmu stała się trwałą zdobyczą polskiej szlachty – mówi Marszałek Sejmu. W jego ocenie, parlamentaryzm doby I Rzeczypospolitej był ewenementem w ówczesnym świecie, ponieważ naród polityczny wysyłający swoich przedstawicieli na sejmy stanowił ok. 10 proc. społeczeństwa. – Patrzymy na parlamentaryzm naszych przodków przez pryzmat jego późniejszego kryzysu, który nastąpił w I połowie XVII w., kiedy zasada powszechnej zgody reprezentantów ziem przerodziła się w anarchiczne liberum veto. Kryzys sejmu był tożsamy z kryzysem państwa. Gdy zabrakło obywatelskiej cnoty, a wokół naszych granic wyrosły wrogie nam potęgi, a Rzeczpospolita zaczęła podupadać. Jednak to na sejmie w 1791 r. podjęto wielką próbę zasadniczych zmian ustrojowych i zarazem ratunku ojczyzny, uchwalając Konstytucję 3 maja – wyjaśnia marszałek Kuchciński.
Charakteryzując parlamentaryzm czasu zaborów i po odzyskaniu niepodległości, marszałek zauważa m.in., że nawet w latach 1795 – 1918, gdy nie było suwerennej Rzeczypospolitej, nie zaginęły tradycje parlamentarne (Księstwo Warszawskie i Królestwo Polskie). Z kolei odrodzenie polskiego parlamentaryzmu nastąpiło wraz z odzyskaniem niepodległości w 1918 r. – na mocy suwerennej decyzji Polaków. Przed parlamentem stanęło zadanie stworzenia podstaw prawnych II Rzeczypospolitej. Druga wojna światowa, agresja niemiecka, a następnie sowiecka zniszczyły Rzeczpospolitą, a wraz z nią instytucję parlamentu. – Parlamentaryzm okazał się jednak na tyle trwały, że zarówno władze RP na uchodźstwie, jak i Polskie Państwo Podziemne utworzyły organy reprezentujące naród. Następnie rządy komunistyczne spowodowały, że na odrodzenie parlamentaryzmu przyszło nam czekać dziesięciolecia. Ten akt dokonał się w dwóch fazach w latach 1989 i 1991. Najpierw wybrano w demokratycznych wyborach Senat, a następnie Sejm – mówi Marek Kuchciński.
– Od 27 lat możemy się znów cieszyć wolnym parlamentem w wolnym państwie – stwierdza Marszałek Sejmu i formułuje wnioski, jakie wynikają dla nas z tej 550-letniej historii. – Po pierwsze, możemy być dumni z naszej tradycji i kultury parlamentarnej jako jednej z najstarszych w Europie. Po drugie, parlament w naszych dziejach był instytucją wolnej i suwerennej Rzeczypospolitej, wyrazem mądrości zbiorowej. Po trzecie, wynaturzenie parlamentaryzmu w naszej historii okazało się wyjątkowo niebezpieczne, gdyż prowadziło do uzależnienia Polski od sąsiadów i okazało się potężnym zagrożeniem dla polskiej racji stanu – podsumowuje marszałek Kuchciński.