Pierwsze efekty działań ministra rolnictwa
UE zgodziła się na zmniejszenie strefy buforowej z powodu wystąpienia w Polsce ASF. Obecnie obejmuje ona część gmin czterech powiatów woj. podlaskiego: sejneński, augustowski, sokólski i białostocki. Jednak zmniejszenie strefy wiąże się także ze zmniejszeniem pomocy z UE, ponadto trzeba jeszcze rozwiać problem skupu w kraju.
We wtorek Stały Komitet ds. Łańcucha Żywnościowego i Zdrowia Zwierząt KE zdecydował, że większe ograniczenia dotyczące m.in. przemieszczania świń i produktów pochodzących od świń, będą dotyczyły tylko strefy zagrożenia, czyli 40-50 km w głąb kraju od granicy z Białorusią. Mniejsze obostrzenia będą zastosowane w przyległej strefie buforowej. Tutaj obejmą one tylko żywe zwierzęta i będzie im towarzyszyć monitoring. Kolejna decyzja KE dotyczyła przyznania pomocy Polsce, Estonii, Litwie i Łotwie w wysokości 3,5 mln euro, która zostanie przeznaczona na prewencję w związku z ASF, czyli m.in. testy i dezynfekcję na granicach. Strefa buforowa została wyznaczona po wykryciu wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF) u dwóch dzików w pobliżu białoruskiej granicy. Minister rolnictwa Marek Sawicki powiedział, że zmniejszenie tej strefy wiąże się także z mniejszą interwencją i pomocą dla rolników z strony Unii. W nowej strefie znajdzie się ok. 46 tys. sztuk świń, zaś w poprzedniej było ich ok. 400 tys.
Ponadto Sawicki poinformował o rozpoczynającym się w tym tygodniu na szerszą skalę skupie tuczników ze strefy buforowej. Jego zdaniem obejmie on od 100 do 120 tys. świń. Skup będzie odbywał się na zlecenie Agencji Rezerw Materiałowych, która w ten sposób uzupełni zapasy w związku z „zagrożeniem kryzysowym” na Białorusi, Ukrainie i w Rosji, oraz przez firmy przetwórcze. Ale te wiadomości niekoniecznie muszą uspokoić rolników, bo szef resortu rolnictwa podkreślał brak chęci przedsiębiorców do skupu żywca. – Wszystkim się wydaje, że to jakaś szczególna sytuacja, w której obowiązkiem państwa jest odkup świń i ich przerobienie. A państwo może tylko i wyłącznie wspierać ten mechanizm przez system dopłat do różnic rynkowych, a nie ma swoich instytucji, które by interweniowały – wyjaśnił Sawicki.