Polska odpowiada za fiasko ostatniego szczytu UE
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna” brak decyzji personalnych na unijnym szczycie spowodował sprzeciw Warszawy. Nieoficjalnie mówi się, że szefową unijnej dyplomacji miała zostać Włoszka a szefową Rady Europejskiej Dunka – obie z partii socjalistycznej.
„To sprzeciw Warszawy sprawił, że ubiegłotygodniowy szczyt UE zakończył się bez decyzji personalnych” – informuje z Brukseli Dominika Ćosić. Podobno Polska nie chciała zgodzić się, żeby szefową unijnej dyplomacji została minister spraw zagranicznych Włoch Federica Mogherini, zaś przewodniczącą Rady Europejskiej premier Danii Helle Thorning-Schmidt. „Taki manewr miałby dyskryminować naszą część Wspólnoty” – argumentowała Polska. „Dziennik Gazeta Prawna” przypomina, że zgodnie z wcześniejszymi uzgodnieniami szefem Komisji Europejskiej będzie były premier Luksemburga Jean Claude Juncker. Ze względu na układ partyjny ma to wpływ na obsadę pozostałych kluczowych stanowisk. Według relacji gazety, socjaliści mieli otrzymać stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego, jednak postanowili na ostatnim szczycie powalczyć o więcej i zażądali dwóch dodatkowych posad. Gdyby tak się stało to lewica, która przegrała w wyborach otrzymałaby trzy z czterech stanowisk. „Szczyt personalny mógłby się więc zakończyć sukcesem, gdyby nie sprzeciw naszej delegacji. Polska nie zgodziła się na żadną z tych kandydatur, argumentując to nierównowagą polityczną i geograficzną. W takim układzie nie byłaby bowiem reprezentowana nasza część Europy” – informuje gazeta. Przesunięcie daty podjęcia ostatecznej decyzji powoduje, że Polska ma nadal szanse na obsadę dwóch najważniejszych stanowisk: szefa dyplomacji oraz przewodniczącego Rady Europejskiej. „Warszawie chodzi o podbicie stawki, by było z czego obniżać” – komentuje gazeta.