„Gazeta Wyborcza” opisuje kulisy rozmów rządu z górnikami
Według gazety premier chciała postawić górników pod ścianą, natomiast przewodniczący „Solidarności” dążył do strajku generalnego.
W sobotę doszło do porozumienia pomiędzy rządem i górnikami, którzy zgodzili się na restrukturyzację Kompanii Węglowej. W Katowicach podpisano porozumienie w tej sprawie. W dzienniku czytamy, że sukces negocjacji pokrzyżował plany szefa krajowej „Solidarności” Piotra Dudy, który zaplanował wprowadzenie we wtorek strajku generalnego. Takiego scenariusza za wszelka cenę chciał uniknąć rząd. Zdaniem „Gazety Wyborczej” ogólnopolski strajk spowodowałby częstsze pojawianie się w ogólnopolskich mediach nazwiska przewodniczącego NSZZ „Solidarność”. „Piotr Duda byłby na ustach całej Polski i przysłoniłby kandydata PiS na prezydenta o tym samym nazwisku” – mówi rozmówca gazety. Ponadto informator dziennika sugeruje, że pomiędzy PiS i Piotrem Dudą mogło dojść do porozumienia dotyczącego miejsca dla szefa „Solidarności” na listach wyborczych tej partii w wyborach parlamentarnych. Te doniesienia dementuje rzecznik związku który rozmowie z „Gazetą Wyborczą” stwierdza „ nie prowadzimy rozmów z PiS, a Duda do Sejmu kandydować nie zamierza”.
Ponadto dziennik odsłania kulisy działania strony rządowej podczas rozmów z górnikami. Podobno rada ministrów już w grudniu była przygotowana na twarde rozmowy ze związkowcami. „Kopacz uznała, że musi postawić górników pod ścianą i głosić plan likwidacji czterech kopalń. Od początku była jednak gotowa na pewne ustępstwa” – stwierdza rozmówca „Gazety”, który był zaangażowany w negocjacje z górnikami. Takie założenie miało uchronić rząd przed spadkiem poparcia oraz ewentualnym upadkiem. Jednocześnie informator zaznaczył, iż nie było mowy o całkowitych ustępstwach wobec górników i okazaniu słabości. „Gdyby zaczęła łagodnie negocjować ze związkami, to do marca nic byśmy nie ustalili” – powiedział. Rozmówca gazety twierdzi, że porozumienie z górnikami można było osiągnąć wcześniej, i to trzykrotnie, ale sprawę przeciągał Piotr Duda, który, podsycał konflikt, namawiając przedstawicieli związków do zerwania poniedziałkowych negocjacji, oraz organizując m.in. sobotni protest w Zabrzu.