PiS chce kontrolować wybory do PE
Przedstawiciele tej partii zapowiadają obecność w komisjach wyborczych mężów zaufania, którzy w sposób alternatywny liczyli głosy i porównywali je z oficjalnymi wynikami.
– Demokracja i wszystkie mechanizmy praworządnościowe opierają się o zasadę ograniczonego zaufania. W ramach ograniczonego zaufania trzeba sprawdzać. To zupełnie naturalne i nie rozumiem tych, którzy zgłaszają tu jakieś pretensje – skomentował Jarosław Kaczyński pytania dziennikarzy dotyczące zapowiedzi PiS o kontrolowaniu wyborów. Zaznaczył, że ochrona wyborów ma zostać oparta o mężów zaufania. – Mężowie zaufania to instytucja przewidziana przez ordynację wyborczą. Chodzi o to, żeby działali wewnątrz systemu, który pozwoli na alternatywne liczenie głosów. To jest po prostu potrzebne. Nasza demokracja niekiedy kuleje i to bardzo. System będzie służył, żeby głosy były policzone, żeby każdy wiedział, że nie wszystko można – dodał prezes PiS. Kaczyński, nawiązując do poprzednich wyborów, mówił o niepokojących zjawiskach, w tym m.in. dużej liczbie głosów nieważnych w niektórych gminach. – Naprawdę do końca nie wiemy, gdzie są liczone polskie głosy. Były wieści o serwerach poza polskimi granicami. Wolałbym, żeby serwery były własnością Państwowej Komisji Wyborczej, by były w pomieszczeniach PKW. Tak nie jest – powiedział.
O serwery dopytywała wcześniej Krystyna Pawłowicz z PiS, w połowie marca posłanka otrzymała od PKW obszerną odpowiedź. Komisja zapewniła m.in., że wyłącznym właścicielem i zarządzającym serwerami jest Krajowe Biuro Wyborcze. – Żadne zagraniczne podmioty nie uczestniczyły w obsłudze informatycznej wyborów – stwierdziła stanowczo PKW. W wyborach w 2010 i 2011 roku „…wszystkie serwery używane przez system informatyczny wspomagający prace organów wyborczych znajdowały się na terytorium Polski pod kontrolą Krajowego Biura Wyborczego.” Jak zapewnia Komisja tak samo będzie podczas wyborów samorządowych w 2014 roku oraz parlamentarnych w 2015.