Polki chętnie rodzą w Wielkiej Brytanii

10
luty
2014

Posted by nawiejskiej

Posted in Na Wiejskiej

0 Comments

„Rzeczpospolita” publikuje dane, z których wynika, że Polki zamieszkujące na Wyspach rodzą znacznie chętniej niż w kraju.

Wskaźnik dzietności statystycznych Polek mieszkających w Anglii i Walii wynosi 2,13, natomiast w Polsce tylko 1,3 – pokazują wyliczenia przeprowadzone w Wielkiej Brytanii. „Rzeczpospolita” pisze, że każda Polka mieszkająca na Wyspach rodzi 60 proc. więcej dzieci niż w kraju. Dane opublikowane przez gazetę pokazują, że w 2012 r. Polki w Wielkiej  Brytanii urodziły 21,2 tys. dzieci, czyli najwięcej wśród matek-obcokrajowców. Według Brytyjczyków mali Polacy stanowią prawie 3 proc. wszystkich urodzeń na Wyspach. Skoro Polki chętniej rodzą dzieci za granicą, to w kraju muszą istnieć przeszkody, które zniechęcają je do powiększenia rodziny. – Chodzi tu głównie o szeroko pojęte poczucie bezpieczeństwa – uważa prof. Krystyna Iglicka, demograf, rektor Uczelni Łazarskiego. Dotyczy ono zarówno rynku pracy, jak i spraw socjalnych. Według pani profesor chodzi również o tzw. nadrabianie strat. – Polki wstrzymywały się z decyzjami o potomstwie w kraju, podejmują je dopiero za granicą – komentuje te dane dla dziennika prof. Iglicka. Podobnego zdania jest prof. Irena E. Kotowska. – Polki realizują tzw. odroczone porody – mówi. Podkreśla także rolę bezpieczeństwa. – Niestabilność zatrudnienia, trudności z umieszczeniem dziecka w żłobku czy przedszkolu, niewielkie wsparcie rodziców ze strony państwa zniechęcają do posiadania potomstwa – podsumowuje.  Natomiast Michał Kot, ekspert Fundacji Republikańskiej, podkreśla, że gdyby dzieci urodzone za granicą przyszły na świat w Polsce, nie mielibyśmy ujemnego przyrostu naturalnego – w 2013 r. A tymczasem w ubiegłym roku przewaga zgonów nad urodzeniami była największa w powojennej historii Polski. – Skoro w Wielkiej Brytanii na naszych rodaków działa tamtejsza polityka rodzinna, to warto podpatrzyć tamtejsze rozwiązania, by wprowadzić je u nas – stwierdza Kot.