Polski obserwator OBWE wrócił do kraju
Polski oficer, który został porwany podczas pełnienia misji OBWE na Ukrainie, w nocy z soboty na niedzielę przyleciał do kraju. Major Krzysztof Kobielski czuje się dobrze i zamierza szybko wrócić do służby.
W sobotę wieczorem pozostali obserwatorzy przylecieli niemieckim samolotem wojskowym do Berlina. Informację o przylocie polskiego oficera potwierdził rzecznik MON Jacek Sońta. Z oficerem rozmawiał również szef MON Tomasz Siemoniak. „Jest w dobrej formie. W pn powrót do służby” – napisał na Twitterze. Major Krzysztof Kobielski relacjonuje, że podobnie, jak inni uprowadzeni, nie był traktowany źle, jednak było wiele momentów, w których porwani czuli realne zagrożenie ze strony separatystów. – Nikt się tego nie spodziewał, ponieważ wszystkie posterunki, które przekraczaliśmy, były otwarte, spokojnie można było wjeżdżać. Aż do momentu, gdy zatrzymaliśmy się przed Słowiańskiem, gdzie zorganizowaliśmy briefing. Wtedy przyjechał patrol – mówił major. W sobotę polski samolot wojskowy, poleciał po majora Kobielskiego. Wiceminister obrony narodowej Robert Kupiecki nie chciał nic powiedzieć o kulisach uwolnienia porwanych obserwatorów misji OBWE. – To zbiorowy wysiłek wielu państw na przestrzeni ostatnich dni, ale to nie miejsce i czas, byśmy rozmawiali o kulisach negocjacyjnych. Jesteśmy wszyscy szczęśliwi, że w najbliższych godzinach zakończy się ta ośmiodniowa epopeja – stwierdził. Kupiecki powołując się na informacje od samego oficera, poinformował, że stan uwolnionych jest – …tak dobry, jak może być po kilku dniach izolacji. Po przylocie do kraju polski oficer spotkał się z rodziną, prawdopodobnie dojdzie także do spotkania z ministrem Tomaszem Siemoniakiem.