Powyborcze rozliczenia w SLD

03
grudzień
2014

Posted by nawiejskiej

Posted in Na Wiejskiej

0 Comments

Były szef SLD Grzegorz Napieralski komentując słaby wynik lewicy w wyborach samorządowych, mówi o potrzebie zmian. Według niego jeśli partia nie przedstawi nowej oferty dla wyborców to może nawet nie wejść do Sejmu.

W wyborach samorządowych SLD zdobyło zaledwie 8,78 procent głosów. Podczas rozmowy w TVP Info Grzegorz Napieralski, były przewodniczący Sojuszu w latach 2008-2011, skomentował kolejne wybory przegrane przez SLD. – Przyszedł bardzo trudny czas dla nas i czas na bardzo poważne rozwiązania. Trzeba się obudzić z takiego snu, że nic się nie stało. Bo jednak się stało. (…) To są już trzecie wybory, w których SLD uzyskało wynik poniżej 10 procent. Jednak jestem daleki od takiego prostego schematu: wymienimy przewodniczącego czy szefa sztabu wyborczego. Jesteśmy w tak poważnej sytuacji, że albo zmienimy się mentalnie, albo po prostu przegramy i nie wejdziemy do parlamentu – stwierdził polityk lewicy. Ponadto podkreślił, że świat się zmienił. – Pojawili się zupełnie inni ludzie, którzy biorą udział w wyborach. Mają zupełnie inne marzenia i potrzeby. Ta formuła SLD, która jest dzisiaj, wyczerpała się. Ona już dzisiaj nie jest nowoczesna. Nie odpowiada już dzisiaj zapotrzebowaniu ludzi – powiedział Napieralski. Przyznał również, że nie jest odosobniony w swoich poglądach. – Kiedy słyszę głosy w regionach, to one brzmią podobnie. Tysiące ludzi straciło swoje mandaty, a przez to wpływy i możliwość aktywności. Albo im damy pomysł na przyszłość, albo nie będą aktywni, a oni chcą być aktywni, bo są to wspaniali ludzie – mówił polityk SLD. Według niego to jest ostatni sygnał dla Sojuszu. – Do trzech razy sztuka. Jeśli po trzech tragicznych wynikach w kolejnych wyborach nie uda się SLD otrząsnąć i zbudować czegoś, co będzie na miarę naszych marzeń, to nawet nie będzie z czego odchodzić. Ja jeszcze wierzę – stwierdził Napieralski.

Nie zabrakło także pytań o wtorkowe posiedzenie Zarządu Krajowego SLD. Napieralski określił je jako cierpkie i gorzkie. – Oceniliśmy działania przewodniczącego Leszka Millera i tego właśnie oczekiwaliśmy. W tym przypadku oceny dokonywała wąska grupa liderów SLD, a tak naprawdę poważna ocena odbędzie się po 6 grudnia, bo to cała partia musi wydać recenzje jego działań – relacjonował. Napieralski przekonywał, że są takie momenty, kiedy przewodniczący formacji politycznej powinien wziąć na barki odpowiedzialność. – Kiedy partia ma problemy, to szef bierze je na swoje barki, jednoczy ludzi i walczy o przetrwanie – argumentował były szef SLD.