Pracownik rosyjskiej ambasady podejrzany o prowadzenie szpiega został wydalony z Polski
Jak informuje „Rzeczpospolita”, Polska wydaliła oficera, który prowadził podejrzanego o szpiegostwo podpułkownika Zbigniewa J. Według informacji gazety polski oficer brał od Rosjan pieniądze za współpracę.
Na trop oficera Zbigniewa J., który był wicedyrektorem Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON, wpadły wojskowe służby specjalne. Podejrzany został zatrzymany w połowie października. „Pod stałą obserwacją był pracownik ambasady Rosji podejrzewany o to, że nie jest dyplomatą, tylko oficerem wywiadu wojskowego GRU. Sprawdzane były skrupulatnie jego kontakty. A jednym z kontaktów okazał się Zbigniew J. ” – cytuje pracownika MON „Rzeczpospolita”. „Zbigniew J. poznał pracowników ambasady Federacji Rosyjskiej – z których część to oficerowie GRU – podczas organizowanych przez siebie uroczystości na cmentarzach żołnierzy Armii Czerwonej w całej Polsce” – czytamy w gazecie. Ponadto według dziennika Zbigniew J. mógł mieć możliwości „typowania oficerów do werbunku”. Jednak rozmówca z MON tego nie potwierdza: „Na razie nie ma dowodów na to, że Rosjanie wykorzystywali takie informacje” – czytamy w „Rzeczpospolitej”. Gazeta publikuje także informacje swojego rozmówcy z resortu obrony, według których Zbigniew J. brał za informacje pieniądze od Rosjan. Miały to być niewielkie kwoty, maksymalnie po kilkaset dolarów.
Afera szpiegowska wybuchła w połowie października, kiedy został aresztowany podejrzewany o współprace z obcym wywiadem oficer Wojska Polskiego Zbigniew J. Niedługo potem aresztowano drugiego z podejrzanych o szpiegostwo, prawnika Stanisława Sz. Obaj zatrzymani szpiegowali dla rosyjskiego wywiadu – poinformował polityk PO Marek Biernacki, po posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych.