Premier zaprzecza oskarżeniom Piskorskiego dotyczącym finansowania KLD przez CDU

30
kwiecień
2014

Posted by nawiejskiej

Posted in Na Wiejskiej

0 Comments

Donald Tusk powiedział, że Piskorski jest tak samo wiarygodny jak jego oświadczenia majątkowe, ale nie zamierza na razie iść do sądu z swoim byłym przyjacielem politycznym. Jednocześnie premier wezwał Piskorskiego do przedstawienia dowodów potwierdzających jego insynuacje.

– Paweł Pi­skor­ski pro­wa­dzi dość ty­po­wą w Pol­sce kam­pa­nię wy­bor­czą – opar­tą na kłam­stwach, in­sy­nu­acjach i oszczer­stwach – skomentował Donald Tusk doniesienia o finansowaniu jego byłej partii KLD, przez niemiecką CDU. Odnosząc się do Piskorskiego powiedział – On jest dla mnie tak wia­ry­god­ny, jak jego oświad­cze­nia ma­jąt­ko­we. (…) Pamiętam, dlaczego wyrzuciłem go z Platformy Obywatelskiej. Dla mnie jego rewelacje to pomieszanie prawdy, insynuacji i zwykłego kłamstwa. (…) Nigdy nie brałem pieniędzy od CDU – ani jako osoba prywatna, ani jako lider KLD, ani jaki szef Platformy – zaznaczył premier. Jednocześnie dodał, że na razie, nie planuje spotkania z Piskorskim w sądzie. – Nie mogę pójść do sądu w trybie wyborczym, bo nie mam takich możliwości prawnych – ja nie kandyduję do europarlamentu. Poza tym, według prawników ciężko przyczepić się do takich słów jak „słyszałem”, „ktoś mi powiedział”, „powszechnie wiadomo” – argumentował Donald Tusk. – Przez ostatnich 20 lat byłem obrażany przez wielu polityków. Przez kilka ostatnich lat jestem szykanowany też przez wiele tygodników. Ostatnia okładka „Wprost” nie jest tu wyjątkiem. Ja wiem, że wiarygodność człowieka, który nie idzie do sądu jest mniejsza. Ale czy mam też iść do sądu z tygodnikiem „W sieci” i tłumaczyć sie, że nie przybijałem żółwika z Putinem? – pytał szef PO. – Ja proponuję żeby Paweł Piskorski przedstawił w końcu jakieś dowody. Bo na takie insynuacje mogę odpowiedzieć tylko, że to nie prawda. Poza tym, za finanse w KLD odpowiadał wtedy Piskorski. Na tym polega całe kuriozum – stwierdził premier. Dodał również, że decyzję co dalej robić podejmie po lekturze książki Piskorskiego. Jednocześnie zaznaczył, że ewentualne kroki prawne zostaną podjęte po zakończeniu kampanii wyborczej.