Rozmowy pomiędzy ministrem rolnictwa i rolnikami zostały zerwane
Negocjacje pomiędzy rządem i przedstawicielami związków zawodowych rolników zakończyły się fiaskiem a rolnicy grożą zaostrzeniem protestów. Sawicki przekonuje, że nie może spełnić ekonomicznych żądań protestujących, ponieważ nie pozwalają mu na to przepisy.
– Bez zgody Komisji Europejskiej rząd nie może udzielić rolnikom żadnej pomocy – mówił szef resortu rolnictwa Marek Sawicki podczas konferencji prasowej po rozmowach z rolnikami. Minister poinformował, że blokujący drogi zgłosili 12 postulatów, 7 zostało spełnionych, 3 są realizowane a w 2 nie udało się dojść do porozumienia. Chodzi o rekompensaty za kwoty mleczne oraz trudną sytuację na rynku wieprzowiny. Sawicki zapowiedział, że resort przygotuje wnioski w tej sprawie do Komisji Europejskiej, ponieważ wszelka pomoc państwa musi być przez nią zaakceptowana. Dodał również, że poprosił protestujących o przerwanie blokad i wspólną pracę nad spornymi kwestiami. Według Sawickiego demonstracje utrudniają przygotowania do nowej perspektywy finansowej Unii, w szczególnie ważnej dla rolnictwa sprawie dopłat bezpośrednich oraz programu rozwoju obszarów wiejskich.
Przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych Sławomir Izdebski po spotkaniu z ministrem Sawickim powiedział, że rolnicy do piątku czekają na deklaracje, do kiedy zostaną rozwiązane ich problemy. – My nie chcemy, żeby do piątku nam wypłacono odszkodowania, bo my wiemy, że są pewne procedury. My chcemy tylko deklaracji: „słuchajcie za dwa, trzy tygodnie dostaniecie tyle i tyle, schodźcie z dróg, już przygotowane są dokumenty”. Wtedy przyjeżdżamy z delegacją, podpisujemy porozumienie – stwierdził. Związkowcy ogłosili pogotowie strajkowe we wszystkich branżach zrzeszonych. – Od jutra powstają kolejne blokady, a rząd przygotowuje się do tego, aby nasze problemy rozwiązać. Jeśli tak się nie stanie, to doprowadzi do tego, że dojdą do nas jeszcze inne grupy społeczne i niech wtedy pani premier użyje siły. Proszę bardzo! – powiedział Izdebski.