Rzecznik rządu uważa, że datę pierwszego posiedzenia Sejmu wybrano niefortunnie
Według Cezarego Tomczyka termin pierwszego posiedzenia Sejmu wyznaczony na 12 listopada został wybrany bardzo niefortunnie, ponieważ tego samego dnia odbędzie się nieformalny szczyt UE. To z kolei powoduje, że na Malcie może zabraknąć polskiego premiera.
– Data 12 listopada na pierwsze posiedzenie Sejmu została wybrana bardzo niefortunnie, dlatego że zmusza to Polskę do sytuacji, w której Polska nie będzie reprezentowana przez polskiego premiera, w związku z tym, że ani ustępujący premier, ani przyszły premier nie będzie mógł jechać na szczyt Rady Europejskiej, który odbędzie się 12 listopada na Malcie – mówił w Sejmie rzecznik rządu. – To jest rzeczywiście sytuacja kuriozalna, nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy polskiego głosu może zabraknąć w tak ważnej kwestii, jak kwestia uchodźców – dodał.
Tomczyka przypomniał, że – Zwyczajem parlamentarnym jest, żeby na pierwszym posiedzeniu Sejmu był prezydent. Także na pierwszym posiedzeniu Sejmu premier składa dymisję. Według rzecznika rządu można było wybrać każdą inną datę – 10, 16, czy l7 listopada. A tak wtedy, gdy będzie siedziała Angela Merkel wraz z prezydentem Francji, polski fotel będzie pusty.
Rzecznik rządu pytany o możliwość złożenia dymisji swojego gabinetu przez premier Kopacz w formie pisemnej, odparł – zwyczajem jest, że premier wtedy, kiedy jest dymisja jego gabinetu, jest na sali i tę dymisję poprzedza wystąpieniem. Dodał również, że nie na możliwości aby na unijnym szczycie nasz kraj reprezentował wicepremier Janusz Piechociński, ponieważ w posiedzeniu Rady Europejskiej może uczestniczyć albo premier, albo prezydent.