Szef PSL uważa, że zmiany zapowiadane przez PiS w wyborach samorządowych ograniczą prawa wyborcze Polaków
Władysław Kosiniak-Kamysz komentując w Polskim Radiu zapowiedzi zmian w samorządowej ordynacji wyborczej forsowane przez PiS stwierdził, że wprowadzenie limitu dwóch kadencji w samorządach najmocniej uderza nie w samorządowców, ale w Polaków. Według niego to obywatele powinni decydować kto jest dobrym gospodarzem, a nie władza w Warszawie.
– Zmiany w ordynacji rodzą zupełnie nową rzeczywistość. Wprowadzenie ograniczenia kadencyjności do tyłu to ograniczenie roli suwerena. To ograniczenie biernego i czynnego prawa wyborczego – powiedział gość programu „Sygnały dnia” w Polskim Radiu. W ten sposób odniósł się do propozycji Jarosława Kaczyńskiego zmian w samorządowej ordynacji wyborczej.
PiS chce, żeby już najbliższe wybory odbyły się według nowych zasad. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych pomysłów jest ograniczenie do dwóch kadencji urzędowania prezydentów miast, wójtów i burmistrzów. Do tego partia rządząca zamierza wprowadzić zapisy, zgodnie z którymi prawo będzie działało wstecz, co doprowadzi do zakazu startu w wyborach wielu urzędującym samorządowcom.
W ocenie szefa ludowców takie zmiany są niedopuszczalne i niezgodne z obowiązującym prawem. Zwrócił ona także uwagę na fakt, że jest to przekreślanie wieloletniego dorobku dobrych gospodarzy małych ojczyzn. – Zmniejsza nam się pula osób, na które możemy głosować. Poza tym zakazujemy startowania w wyborach dobrym gospodarzom, często z różnych ugrupowań. Najwięcej jest bezpartyjnych samorządowców, dlatego w tym aspekcie dotyczącym kadencyjności ta ustawa jest nie do poparcia i jest niezgodna z konstytucją – stwierdził Kosiniak-Kamysz.
– Samorząd jest potrzebny i często wyprzedza nawet myślenie na poziomie krajowym. Tu są dobrzy gospodarze, którzy są blisko ludzi. Nie warto im rzucać kłód pod nogi, warto im pomóc. Warto sprawić, żeby ta współpraca między rządem a samorządem była jak najlepsza, bo ona gwarantuje rozwój Polski – przekonywał prezes PSL.
Kosiniak-Kamysz nie ma złudzeń, że zmiany forsowane przez PiS mają doprowadzić do zmniejszenia liczby osób, które będą miały prawo startu wyborach samorządowych. – Ma to przybliżyć PiS do wygranej w wyborach i zdobycia kontroli w społecznościach lokalnych – mówił. – Jestem ciekawy, co o tych propozycjach myślą samorządowcy z PiS. Proponowane zmiany są nie do zaakceptowania. Może po prostu PiS obawia się, że przegra w uczciwej walce? – zastanawiał się prezes PSL.