Według Millera obecnie mamy rząd prezydencki
Szef SLD krytycznie ocenia duży wpływ Bronisława Komorowskiego na proces tworzenia gabinetu przez Ewę Kopacz. Ponadto nie jest przekonany do kompetencji nowych ministrów, którzy byli dobierani według interesów partyjnych a nie merytorycznych.
– Ten rząd jest luźną federacją różnych interesów, których wspólnym mianownikiem jest zachowanie wpływów przynajmniej do najbliższych wyborów – tak ocenił gabinet Ewy Kopacz szef Sojuszu. Według niego to nie kompetencje decydowały o składzie Rady Ministrów. – Po pierwsze: mamy po raz pierwszy od 17 lat, od wejścia w życie nowej konstytucji, gabinet prezydencki Rady Ministrów. Ekipa rządowa była tworzona pod silnym wpływem prezydenta RP, zarówno personalnym, jak i programowym. To jest ustrojowa zmiana, która powoduje, że prezydent ponosi odpowiedzialność za funkcjonowanie rządu Ewy Kopacz – stwierdził Miller. Według niego dowodem na to są wypowiedzi prezydenta oraz polityków z rządu. Lider SLD przyznał, że jest to zgodne z prawem, ale zmienia status prezydenta, z którym dotychczas premier – konsultował sprawy drugorzędne. (…) W tej chwili mamy prezydenta jako równorzędnego gracza (…). To jest bardzo istotna różnica – zauważył polityk lewicy. Jego zdaniem obecnie to Bronisław Komorowski będzie – głównym sternikiem polskiej polityki zagranicznej. Miller zauważył, że podczas tworzenia rządu przeważały interesy partyjne – widać wyraźnie, że rząd był konstruowany według zasady: najpierw partia, potem państwo. (…) Ideą główną utworzenia tego rządu było wzmocnienie szans na przetrwanie obu partii władzy, PO i PSL. Zdaniem Millera największym zagrożeniem dla Ewy Kopacz jest jej własna partia oraz fakt, że kandydaci na ministrów byli wybierani według określonego klucza. – Są to ci ministrowie, którzy zostali zdymisjonowani przez Donalda Tuska za udział w aferach, ale posiadający wpływy w PO, ci ministrowie – zdymisjonowani przez Tuska za nieudolność – ale posiadający wpływy w PO i ministrowie pełnego zawierzenia pani premier Kopacz lub pełnego zawierzenia prezydenta – stwierdził. Dopytywany czy rząd Ewy Kopacz może liczyć na sto dni spokoju ze strony SLD, o co apelował prezydent do wszystkich partii, odparł – Sto dni spokoju – być może tak, ale nie sto dni osłony przed krytyką. Jednocześnie uzasadniał, że nowy gabinet jest kontynuacją rządów PO – PSL a nie skutkiem powstania nowej koalicji.