Zdaniem Dery w sporze wokół TK nie może być kompromisu wobec prawa
Sekretarz stanu w kancelarii prezydenta w programie „Gość poranka” TVP Info stwierdził, że jeśli okaże się, iż wybór trzech sędziów TK był zgodny z przepisami prawa, to prezydent będzie musiał przyjąć od nich ślubowanie. Jednocześnie dodał, że z punktu widzenia prawnego uchwały podjęte w sprawie TK w poprzedniej kadencji Sejmu obecnie nie istnieją. Odpowiedzialnością za całe zamieszanie obciążył PO.
Poprzedni Sejm wybrał pięciu nowych sędziów TK, w tym dwóch w miejsce osób, których kadencja wygasa w grudniu, czyli w trakcie kadencji obecnego Sejmu. Wybrani sędziowie nie zostali dotychczas zaprzysiężeni przez prezydenta, dlatego nie mogą orzekać. 3 grudnia Trybunał zbada przyjętą w czerwcu ustawę o TK, która była podstawą wyboru sędziów.
– Nie może być kompromisu wobec prawa. Prezydent jest od przestrzegania konstytucji, jego decyzja nie może być kompromisowa. Sędzia musi być albo wybrany na podstawie prawa, albo nie wybrany – stwierdził Andrzej Dera. – Jeżeli wybór był zgodny z procedurą, czyli przepisami prawa, to pan prezydent będzie musiał przyjąć ślubowanie tych trzech osób. Jeżeli się okaże, że z naruszeniem prawa został dokonany, to prezydent też nie będzie miał innej możliwości, jak powiedzenie, że nie przyjmuje ślubowania. Tutaj nie ma miejsca na kompromis – przekonywał.
Ponadto prezydencki minister przypomniał, że obecny Sejm uznał, iż – podstawa uchwał była niedobra, że naruszono tutaj prawo i te uchwały straciły moc obowiązującą. (…) Czyli dzisiaj, patrząc z punktu widzenia prawnego, one nie istnieją. I w tym wszystkim musi się znaleźć prezydent i znaleźć takie rozwiązanie, które będzie zgodne z prawem – powiedział Dera.
W ocenie gościa TVP Info odpowiedzialność za zamieszanie wokół TK ponosi PO, która teoretycznie miała możliwość wyboru trzech sędziów, ale w związku z tym, że były to ostatnie dni kadencji Sejmu, nie powinna była tego robić. – W praktyce naruszyła zasady, które już wcześniej obowiązywały i przykład który był w polskim parlamencie – stwierdził sekretarz stanu w kancelarii prezydenta. Przypomniał tutaj – że w takiej samej sytuacji w 1997 roku SLD wstrzymało się od wyboru.